Od dziecka uwielbiam patrzeć na chmury płynące po niebie, obserwować jakie tworzą kształty i jak się zmieniają. Wschody i zachody słońca to kolejne wdzięczne „obiekty” oglądania i uwieczniania na fotografii albo na papierze. A burza? Szalejący deszcz i pioruny powodujące słupy ognia uderzając w ziemię – mogłam je obserwować godzinami z okna dziesiątego piętra z widokiem, z jednej strony na cały Kraków, a z drugiej na wiejskie pola.
Malowaliście kiedyś pogodę? Jak myślicie czy to może być fajne?