Spytacie zapewne co to czy kto to Gumball i Darwin i dlaczego ich rysowanie i przez kogo ma być ratunkiem na nudę dziewięciolatka? O tym za chwilkę…
Ostatnio, gdy mój starszy syn nie jest podłączony do żadnego z ekranów (czy telewizora czy laptopa czy tableta) to słyszę na okrągło: „nuda, nuda”. Wirtualny świat całkiem nim zawładnął i jakby wykasował inne możliwości spędzania czasu wolnego. Dla mojego syna odłączenie od sieci jest synonimem nudy, a dla mnie jego mamy oznacza moment wkroczenia do akcji. Bo odłączenie nie następuje bezboleśnie, ale zazwyczaj wiąże się z buntem, czasami dość intensywnym. I jeśli nie uda mi się wkroczyć na czas katastrofa gwarantowana. Wtedy rozpętuje się piekło, a potem wszyscy są zmęczeni i mają wyrzuty sumienia.
I zdarzyła się znów taka sytuacja, ale zdążyłam zareagować w odpowiednim momencie. Opuściliśmy niebezpieczne miejsce udając się do pokoju syna. Atmosfera była napięta, a do tego Jasiek stwierdził, że nie ma co robić u dziadków, nie ma tam nic ciekawego do czytania, do zabawy, itd. Zaczęliśmy przeglądać stos różnych jego gazet i szpargałów zalegających na półkach i pod stolikiem, których Jasiek nie tykał od stu lat. Kilka wytypowałam do przejrzenia, a resztę typu Pociąg Tomek, Świnka Pepa, Strażak Sam odłożyłam na późniejsze czasy dla młodszego. No więc wertowaliśmy te wybrane i w magazynie Cartoon Network z kwietnia 2014 roku znaleźliśmy instrukcję jak narysować Darwina.
A Darwin to jeden z głównych bohaterów kreskówki pt: „Niesamowity świat Gumballa”. Zapytałam Jaśka o czym to jest i odpowiedział tak: „to o dwóch braciach Gumballu i Darwinie, którzy mają bardzo dziwne przygody, a czasami nawet śmieszne. Gumball to kot, a Darwin to ryba. Mama Nicole jest kotem, a tata Richard królikiem tak jak młodsza siostra chłopaków Anais.”
I zaczęłam rysować Darwina krok po kroku według instrukcji i zadziałało, Jasiek się zaangażował. Musiałam też od razu narysować Gumballa, a potem wymyślić nowych bohaterów w podobnej konwencji i jeszcze Anais. Ja szkicowałam, a Jasiek poprawiał mocniej ołówkiem.
Oprócz głównych bohaterów stworzyłam dwóch psa i świnkę, którym Jasiek wymyślił kolory i imiona. Później zaczął też sam rysować Darwina według wskazówek z gazety. I dziecko wsiąkło. Do wieczora miał zajęcie. Po powrocie do domu pokolorował swoich bohaterów. Na drugi dzień całą teczkę rysunków zabrał ze sobą do szkoły. 🙂
I pomysł był dobry, ale tylko ten jeden raz. Na następny kryzys trzeba będzie wymyślić coś nowego.
A jakie wy macie lekarstwa na „nudę bez ekranową” waszych dzieci?
Pingback: Pierwsze urodziny mojego bloga | MAMA AGA, sztuka i dzieciaki